Strona Parafii p.w Matki Bożej Fatimskiej
Kliknij aby przejść do strony |
Sprzeciw sumienia – aspekty prawne (Zebranie Plenarne Konferencji Episkopatu Polski, 7 października 2014 r.)
Ks. Piotr Stanisz (KUL)
Sprzeciw sumienia – aspekty prawne
(Zebranie Plenarne Konferencji Episkopatu Polski, 7 października 2014 r.)
Zaproponowana mi formuła krótkiej, dziesięciominutowej wypowiedzi, skłania do skupienia się wyłącznie na zagadnieniach węzłowych. Zgodnie z przedstawioną mi sugestią, ograniczę się do zagadnień prawnych, związanych z prawem obowiązującym w naszym kraju. Swoją rolę rozumiem w ten sposób, że powinienem przedstawić obowiązujące w Polsce prawo m. in. po to, aby ułatwić jego ocenę i formułowanie postulatów zmian.
Na początku chciałbym zwrócić uwagę, że kwestia klauzuli (czy sprzeciwu) sumienia nie ogranicza się do medycyny. Do wypracowania tej koncepcji przyczyniły się znacząco dyskusje na temat konfliktów sumienia poborowych, których przekonania nie pozwalały na służbę wojskową z bronią w ręku. Dzisiaj klauzula sumienia może znaleźć zastosowanie w bardzo różnych dziedzinach życia. O jej znaczeniu świadczy chociażby fakt, że jest o niej mowa w (niezbyt przecież obszernym) tekście Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej. W jej art. 10 ust. 2 uznaje się dziś generalnie ujmowane „prawo do odmowy działania sprzecznego z własnym sumieniem” (chociaż „zgodnie z ustawami krajowymi regulującymi korzystanie z tego prawa”).
Prawo do sprzeciwu sumienia może być określone jako instytucja niesamoistna. Jest ono zakorzenione w wolności sumienia i religii/wyznania. Ta z kolei ma swoje uzasadnienie w przyrodzonej i niezbywalnej godności człowieka, która – zgodnie z art. 30 Konstytucji – jest źródłem wolności i praw człowieka i obywatela. Podkreślmy też, że zgodnie z koncepcją przyjętą w Polsce i w państwach demokratycznych in genere, zadaniem władzy państwowej jest strzeżenie i wspieranie praw i wolności człowieka, a nie ich reglamentowanie, czy – tym bardziej – znoszenie. Uwagi te dotyczą również wolności sumienia i religii, która – bezpośrednio lub pośrednio – gwarantowana (a nie przyznawana) jest w kilku przepisach Konstytucji RP. W tym miejscu wystarczy wspomnieć obszerny art. 53, który w całości poświęcony jest tej właśnie wolności. Warto też jednak pamiętać, że omawiana wolność gwarantowana jest także w różnych umowach międzynarodowych, dotyczących ochrony praw człowieka (jak na przykład Europejska Konwencja Praw Człowieka).
Wolność sumienia i religii nie ogranicza się do prawa do swobodnego wyboru światopoglądu oraz uzewnętrzniania swej religii przez akty kultu. Obejmuje również prawo do dokonywania własnych wyborów i formułowania własnych ocen moralnych oraz prawo do kształtowania własnego życia zgodnie z przyjętymi zasadami. Zawiera w sobie prawo do podejmowania działań z sumieniem zgodnych i wolność od przymusu działania wbrew sumieniu. Wynika z tego ważny wniosek. Obowiązywanie prawa do sprzeciwu sumienia nie jest uzależnione od zapisania go w ustawie odnoszącej się do konkretnej grupy zawodowej. Ono wynika z gwarancji wolności sumienia i religii, która zajmuje ważne miejsce we wszystkich katalogach wolności i praw człowieka. Dlatego z teoretycznego punktu widzenia w pełni zasadne jest twierdzenie, że prawo do sprzeciwu sumienia przysługuje na przykład również farmaceutom, chociaż w odnoszącej się do nich ustawie nie ma o tym mowy. Jak zasadnie pisze Andrzej Zoll, w prawie polskim mamy bowiem „do czynienia z generalną klauzulą sumienia, nie tylko odnoszącą się do zawodu lekarskiego”. W praktyce oczywiście pożądane jest, aby istniała wyraźna regulacja tego zagadnienia, bo to wiąże się z uzyskaniem stanu należytej pewności prawnej.
Proszę pozwolić, że zobrazuję te twierdzenia orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego z 15 stycznia 1991 r. Trybunał badał wówczas konstytucyjność i legalność jednego z przepisów ministerialnego rozporządzenia z 1990 r. W rozporządzeniu tym wyraźnie sformułowano prawo lekarza do uchylenia się od wydania orzeczenia o dopuszczalności przerwania ciąży oraz od dokonania tego czynu. Zarzut polegał na tym, że – zdaniem wnioskodawców – sformułowanie tego prawa nie posiadało należytego umocowania w aktach wyższego rzędu (nie było wyraźnie o nim mowy ani w Konstytucji z 1952 r., ani w ustawach). Trybunał Konstytucyjny trafnie zwrócił jednak uwagę, że badany przepis jedynie konkretyzuje to, co wynika z samej Konstytucji, w której zapewniono obywatelom wolność sumienia i wyznania. Nie jest więc regulacją nową jakościowo, która by w prawie polskim wcześniej nie obowiązywała. Trybunał stwierdził przy tym: „Wolność sumienia nie oznacza jedynie prawa do reprezentowania określonego światopoglądu, ale przede wszystkim prawo do postępowania zgodnie z własnym sumieniem, do wolności od przymusu postępowania wbrew własnemu sumieniu”.
Prawo do sprzeciwu sumienia nie jest oczywiście prawem nieograniczonym. Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej dopuszcza możliwość ograniczenia wolności uzewnętrzniania religii (podobnie jak i innych wolności i praw). Nie jest to zresztą niczym wyjątkowym w demokratycznym świecie, chociaż konkretne rozstrzygnięcia budzą często różnorakie wątpliwości. Generalnie jednak trzeba się zgodzić z tezą, że dopuszczalne jest ograniczenie prawa do postępowania zgodnie z sumieniem, zwłaszcza wtedy gdy wchodzi ono w konflikt z ważnymi prawami innych osób, jak chociażby prawo do życia. W naszej ustawie zasadniczej (podobnie jak i w aktach prawa międzynarodowego) sformułowano warunki dopuszczalności takiego ograniczenia. Musi być ono mianowicie wprowadzone na podstawie ustawy i ma znajdować uzasadnienie w konieczności ochrony bezpieczeństwa państwa, porządku publicznego, zdrowia, moralności lub wolności i praw innych osób (art. 53 ust. 5). Ponadto nie może naruszać istoty wolności sumienia i religii (art. 31 ust. 3). Nie spełniające tych kryteriów ograniczenia omawianej wolności muszą być uznane za niezgodne z Konstytucją.
Również tę konstrukcję chciałbym zobrazować z odwołaniem się do orzecznictwa, a konkretnie – do wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 15 stycznia 2013 r. w sprawie Eweida i inni przeciwko Zjednoczonemu Królestwu (punktem odniesienia będą więc postanowienia Europejskiej Konwencji Praw Człowieka). Trybunał badał dopuszczalność ograniczeń wolności uzewnętrzniania religii, które dotyczyły czterech osób: pracownicy linii lotniczych, pielęgniarki, urzędniczki stanu cywilnego oraz mężczyzny zatrudnionego w poradni psychoseksualnej. Dwie pierwsze osoby manifestowały swą religię przez noszenie krzyżyka i nie zgadzały się na jego zdjęcie pomimo obowiązujących w pracy zakazów, urzędniczka stanu cywilnego ze względów religijnych nie chciała rejestrować par jednopłciowych, natomiast mężczyzna zatrudniony w poradni z takich samych powodów odmawiał udzielania porad psychoseksualnych osobom homoseksualnym. Wszystkie te osoby spotkały się w pracy z restrykcjami i czasową przynajmniej utratą zatrudnienia. Trybunał na ich wniosek miał zbadać, czy ograniczenia były uzasadnione. Zanim przedstawię rozstrzygnięcie chciałbym podkreślić, że we wszystkich przypadkach Trybunał uznał, że zachowania skarżących stanowiły uzewnętrznianie ich religii, a więc były objęte ochroną na podstawie art. 9 Konwencji. Odpowiedź na pytanie, czy ograniczenia były zasadne, nie była jednolita. W przypadku pracownicy British Airways stwierdzono, że ograniczenie było nieproporcjonalne, a więc niezasadne. W pozostałych przypadkach orzeczono przeciwnie. Osobiście nie potrafię się zgodzić z tym orzeczeniem w części dotyczącej zwłaszcza urzędniczki stanu cywilnego oraz pracownika poradni. Jednak nie tyle o samo rozstrzygnięcie mi tutaj chodzi, lecz o konstrukcję prawną. Prawo do postępowania zgodnie z sumieniem, lecz wbrew obowiązkom wynikającym z przepisów, wynika z wolności sumienia i religii. Może być ono ograniczone, ale tylko w sytuacjach wyjątkowych.
W tym kontekście chciałbym poświęcić parę słów unormowaniom ustawowym, w których reguluje się prawo osób wykonujących niektóre zawody do sprzeciwu sumienia. Chodzi o przepisy dwóch ustaw: z dnia 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty oraz z dnia 15 lipca 2011 r. o zawodach pielęgniarki i położnej. Zawarte w nich unormowania są analogiczne. Przedstawię więc jedynie przepisy dotyczące lekarzy. Zgodnie z jej art. 39 „Lekarz może powstrzymać się od wykonania świadczeń zdrowotnych niezgodnych z jego sumieniem, z zastrzeżeniem art. 30, z tym że ma obowiązek wskazać realne możliwości uzyskania tego świadczenia u innego lekarza lub w podmiocie leczniczym oraz uzasadnić i odnotować ten fakt w dokumentacji medycznej. Lekarz wykonujący swój zawód na podstawie stosunku pracy lub w ramach służby ma ponadto obowiązek uprzedniego powiadomienia na piśmie przełożonego”. Z kolei art. 30, do którego odwołuje się powołany przed chwilą przepis stanowi, iż „Lekarz ma obowiązek udzielać pomocy lekarskiej w każdym przypadku, gdy zwłoka w jej udzieleniu mogłaby spowodować niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia, oraz w innych przypadkach niecierpiących zwłoki”.
Przystępując do ich oceny zwróćmy przede wszystkim uwagę, że jawią się one nie tyle jako gwarantujące prawo do sprzeciwu sumienia, co to prawo ograniczające (i to ograniczające nadmiernie). Do takiej konkluzji doszła też Naczelna Rada Lekarska, która wiosną br. wystąpiła do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności tych unormowań z ustawą zasadniczą. We wniosku sformułowano trzy główne zarzuty.
Pierwszy z nich dotyczy unormowania, zgodnie z którym lekarz nie może odmówić wykonania świadczeń leczniczych, jeśli zwłoka w udzieleniu pomocy mogłaby spowodować nie tylko niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia, ale również „w innych przypadkach niecierpiących zwłoki”. Zauważmy, że nie określono tu nawet dóbr prawnych, których ochronie przepis ma służyć. Wystarczy, że potrzeba jawi się jako pilna ( i to nawet z racji nieleczniczych), aby twierdzić, że lekarz nie może skorzystać z prawa do sprzeciwu sumienia. Nie mam wątpliwości, że tak sformułowany przepis zbyt daleko wkracza w lekarskie prawo do postępowania zgodnie z sumieniem. Można raczej stwierdzić, że stwarza on iluzję ochrony swobody sumienia.
Kolejne zarzuty dotyczą dodatkowych obowiązków, które obciążają lekarza korzystającego z prawa do sprzeciwu sumienia. Najpoważniejsze zastrzeżenia odnoszą się do obowiązku wskazania realnych możliwości uzyskania świadczenia u innego lekarza lub w podmiocie leczniczym. Zgodnie z ustawą, jest to obowiązek lekarza, od którego to obowiązku nie może on się uwolnić odsyłając na przykład pacjenta do punktów informacyjnych. Trudno to rozwiązanie zaaprobować. Można bowiem uznać, że w ten sposób ustawodawca nakazuje lekarzowi wypełnienie „funkcji pomocnika sprawcy czynu niegodziwego” (Bosek).
Zastrzeżenia budzą jednak również kolejne obowiązki lekarza korzystającego z prawa do sprzeciwu sumienia. Przypomnijmy, że ma on odnotować i uzasadnić fakt korzystania ze sprzeciwu sumienia w dokumentacji medycznej. Również ten obowiązek prowadzi do faktycznego ograniczenia suwerenności osądu sumienia, a w praktyce zapewne ma służyć do celów dowodowych w postępowaniach przeciwko lekarzom. Lekarz ma ponadto obowiązek uprzedniego powiadomienia na piśmie swego przełożonego. Ma więc de facto obowiązek poinformowania pracodawcy o własnych poglądach religijnych lub moralnych. Rozwiązanie to rodzi wątpliwości co do zgodności z konstytucyjnie gwarantowanym prawem do milczenia. Zgodnie z art. 53 ust. 7 „nikt nie może być obowiązany przez organy władzy publicznej do ujawniania swojego światopoglądu, przekonań religijnych lub wyznania”.
W konkluzji można stwierdzić, że przepisy dotyczące prawa do sprzeciwu sumienia wymagają zmiany i to jest oczywiście zadanie dla prawodawcy. Punktem odniesienia i miernikiem prawidłowości takich regulacji powinny zawsze pozostać gwarancje wolności sumienia i religii. Sądzę więc, że zasługują na wsparcie zarówno postulaty zmian przepisów dotyczących lekarzy, pielęgniarek i położnych, jak i inicjatywy wyraźnego wpisania takiego prawa do ustaw regulujących wykonywanie innych zawodów. Wbrew presji różnych środowisk tego typu inicjatywy wcale nie są skazane na porażkę. Świadczy o tym rezolucja Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy 7 października 2010 roku, która dotyczy prawa do sprzeciwu sumienia w ramach legalnej opieki medycznej. Nie chcę bynajmniej powiedzieć, że jest to dokument nie budzący zupełnie żadnych zastrzeżeń. Jednak zgodnie z pierwotnym projektem miała być ona stanowczym wezwaniem do ograniczenia prawa lekarzy do sprzeciwu sumienia. Ostatecznie otwiera ją następujące zdanie: „Żadna osoba, szpital ani instytucja, nie może być przymuszana, pociągana do odpowiedzialności ani w żaden sposób dyskryminowana z powodu odmowy przeprowadzenia, udzielenia, asystowania lub podporządkowania się wykonaniu aborcji, spowodowania poronienia lub przeprowadzenia eutanazji albo jakiegokolwiek innego czynu, który mógłby spowodować śmierć ludzkiego embrionu lub płodu z jakiejkolwiek przyczyny”.